#1
|
||||
|
||||
![]()
Zapomniales dodac Swiatek, ze prawdziwi artysci jeszcze zalegaja w barlogach do wieczora...
Nie to, co ten muzykant Chopin. Z listow: Rano budzil go nieznosnie glupi słuzacy. Przynosil kawę, a On gral i czesto zimne pil sniadanie. Potem kolo 9-tej przychodzil metr niemieckiego jezyka; pozniej znow gral, po czym rysowal Go Hummel, a Nidecki uczyl sie Jego Koncertu. To wszystko w szlafroku do 12-tej. Po 12-tej przychodzil Niemczyk i Leidenfrost, Niemczyk pracowal w kryminale, i jezeli czas piekny, szli wokolo miasta na spacer, po czym Chopin udawal sie na obiad, jezeli byl gdzie proszony, a jezeli nie, szli razem do miejsca, gdzie cala tamtejsza mlodziez akademicka jadala, to jest do „Zur Boemischen Köchin". Po obiedzie pil w najpiekniejszym Kaffenhauzie (taka tam byla moda, nawet Szaniasio bywalo) czarna kawe; po czym jeszcze szedl na wizyte. O szarej wracal do domu, fryzowal sie, chossowal i na wieczor. Okolo 10-tej, 11-tej, czasami 12-tej (dluzej nigdy) wracal — gral, plakal, czytal, patrzyl, smial sie, wreszcie szedl spac, gasil swiece... Umarl jak wiesz mlodo, nie zostawil po sobie wnukow, bo nie mial dzieci. Kto o Nim dzisiaj pamieta...? Poniewaz nie mam polskich znakow napisze z karygodnym ortografem, kamien w wude... pozdrawiam ![]() Last edited by yzzy; 02-24-2010 at 11:11 AM. |
#2
|
|||
|
|||
![]()
Cze Yzzy!
Swietny tekst, kupa swietnych informacji. Zawsze wiedzialem, ze z Chopina musial byc niezly filut, bezkompromisowy orzel. Podobno, gdy byl juz ciezko chory, niemal umierajacy, poszedl gdzies w Paryzu na spotkanie towarzyskie do jakiegos snobistycznego salonu, wychodzac ze spotkania natknal sie w drzwiach na George Sand, ktory zapytala go: "jak sie pan czuje?". Chopin odparl: "dziekuje, calkiem dobrze, dobrze". To jest dopiero odpowiedz! Szacun! ![]() |
![]() |
Thread Tools | |
|
|